Piotr Borlik „Labirynt”
Labirynt jest ścieżką życia
— Gotowa na labirynt? - zapytał.
— Na labirynt nie można być gotowym — odparła w swoim stylu. — On musi cię zaskoczyć, inaczej to nie labirynt, tylko trywialna zabawa dla dzieci.
Tomasz Jasiński organizuje dla swojej rodziny wyjazd, a atrakcją ma być przygoda w labiryncie, na polu kukurydzy. Trauma po tych wydarzeniach odbija się w teraźniejszości. Ktoś podsyła mu rysunki. Kto za tym stoi? Czy przypuszczenia okażą się słuszne?
Nie miał złudzeń, że przyjdzie mu się zmierzyć z ogniem.
Od ognia się zaczęło i na ogniu się skończy.
Zagmatwana książka i nie wiem, czy ten chaos do końca mi się podobał. Burzliwe trzy ramy czasowe, przeskoki w latach mogą budzić zamęt w głowie. Jakiś związek miała w tym jego córka i już sama nie wiedziałam, czy ona żyje, czy wręcz przeciwnie. Ale może taki urok stylu autora. Trudno stwierdzić, ponieważ to moje pierwsze spotkanie z twórczością. Z każdą przewracaną kartką dowiadujemy się, o co chodzi z tą łamigłówką. Zakończenie mało zadowalające, ale nie było takie złe. Fajnie, że możemy poznać Trójmiasto oczami bohatera.
Czy polecacie inne książki pana Piotra? Jak tak, to jakie? 📔
[Post nie jest związany ze współpracą reklamową.]
Komentarze
Prześlij komentarz