Jakub Małecki „Święto ognia”
Dwudziestojednoletnia Anastazja urodziła się z porażeniem mózgowym. Przez okno ze swojego pokoju obserwuje świat i ludzi, a także kolegę Mateusza, którego darzy sympatią. Jej starsza siostra Łucja chodzi do szkoły baletowej. Obie dziewczyny próbują nauczyć się determinacji, zmagając się z własną fizycznością.
„(...) bo urodziłam się z porożem mózgowym. Specjalnie mówię źle, tata to wymyślił — porażenie to jest bardzo brzydkie słowo, okropne, takie słowo na zawsze, a poroże to przecież coś pięknego.”
Niezwykle ujmująca opowieść o walce z każdym dniem, kiedy do naszego życia wkracza słabość. Rozumiem zastosowanie opowiedzenia własnej historii przez bohaterów, lecz lepiej by mi się czytało, gdyby narratorem była jedna osoba - Anastazja.
Jestem bardzo ciekawa ekranizacji. Myślę, że niejednego widza wzruszy do łez.
„Z dorosłymi trzeba postępować ostrożnie, bo są trochę jak niedogotowane jajko i jak za szybko ich dotkniesz, to wszystko się nagle rozlewa na boki, nie da się tego cofnąć ani posprzątać, jest ogólnie nieprzyjemnie i zostają plamy.”
Czytaliście? Może znacie podobne książki?
Komentarze
Prześlij komentarz