Paulina Ziarko „Śladami przodków”
Nikodem jest profesorem folkloru. Pewnego dnia odbiera przesyłkę, w której znajduje się tajemniczy klucz. Wybiera się do odziedziczonego po babci Marii domu, w celu zabrania jakichkolwiek pamiątek. Mężczyzna znalazł na pozór zwykły przedmiot ale w gruncie rzeczy, pozytywka zaintrygowała go złowrogą melodią. Od tego momentu dzieją się niecodzienne i przerażające sytuacje. Ku zaskoczeniu na swojej drodze spotyka łowcę Chryzostoma i nietuzinkową Alex. Jakie niespodzianki czyhają na bohaterów?
„Tuż nad moją głową, na ścianie, siedział stwór o łbie jaszczura i ludzkim torsie pokrytym łuskami, a ogon miał długi, zakończony szpikulcem. Stwór wyszczerzył zębiska i kolejna porcja jego śliny spadła na moją głowę. Dopiero gdy zamachnął się na mnie ogonem, oprzytomniałem i odskoczyłem, unikając natychmiastowej śmierci.”
Bardzo podobał mi się humor na kartkach papieru. To nadało swobodę podczas czytania i nie było aż tak przerażająco, choć opisy niektórych potworów były naprawdę szalenie wymyślne. Książka liczy niecałe dwieście stron i akcja toczy się szybkim tempem, przez co autorka nie daje nam chwili wytchnienia. Ponadto dzięki tej lekturze możemy uzupełnić wiedzę na temat słowiańskich istot czy kultury.
Zdarzały się błędy czy brakujące słowa, mimo to, to fajna fantastyka. Fabuła trochę mi przypomniała mój ulubiony serial „Supernatural”, tam też są łowcy, którzy polują na demony i inne zjawy, mając przy sobie wspomniane w książce rzeczy: wodę święconą, sól, broń.
Bardzo dziękuję Autorce za możliwość przeczytania książki (współpraca) 🥰
Komentarze
Prześlij komentarz