Maciej Liziniewicz „Zamach”
Wadowice, 21 grudnia. Tego dnia zostaje dokonany zamach terrorystyczny za pomocą ciężarówki, która wjeżdża w bożonarodzeniowy jarmark. Ginie kilkanaście osób, niektórzy są ciężko ranni. Kto za tym stoi? Czy władza uchroni mieszkańców? 🤔
„Śmierć nadjechała o wpół do dwunastej ciągnikiem siodłowym MAN. Zamieniła swoją kosę na twardy zderzak, pękające na ostre kawałki lampy i opony rozgniatające ciała na miazgę. Zjawiła się niespodziewanie w zimowe przedświąteczne południe, bez żadnej finezji i wzniosłości. Po prostu wbiła się w niczego nieświadomy tłum, gasząc kolejne istnienia z mechaniczną, nieustępliwą precyzją.”
Autor przedstawił nam historię, która mogłaby się wydarzyć w rzeczywistości. I to jest dobre posunięcie. Lubię czytać takie pozycje, z których widać realizm. Frapująco skonstruowana fabuła, zaskakująca i dynamiczna. Dzięki tej książce poznajemy działania polskich służb powiązanych z polityką. Muszę też wspomnieć o stylu, nad którym się rozpływałam. Już sam początek utwierdzał, że to będzie dobra kryminalna uczta. 👍
PS. Ten mały druk przy normalnych wydaniach razi w oczy. O ile w kieszonkach mnie to nie denerwuje, tak tu wolę nieco większy. 🙈
Lubicie książki z cyklu political fiction?
Komentarze
Prześlij komentarz