Emil Malanowski „Wskrzeszenie”
„Tylko siejąc dobro, można oczekiwać, że życie się do nas uśmiechnie, a mając przy sobie właściwych ludzi, już na ziemi można się poczuć trochę jak w niebie.”
Przemek postanowił uciec z domu. Ze względu na ojca, który go wykorzystał, nie zamierza tam wrócić. Na swojej drodze spotyka olśniewającą dziewczynę, Alicję, która od razu wpada mu w oko. Nastolatka wychowywana jest przez porywczego rodziciela i macochę. Dzięki chłopakowi odkrywa, co to znaczy wolność i szczęście. Ale pewnego feralnego dnia, Ala ląduje w szpitalu z niedowładem nóg.
Oboje są skrzywdzeni przez los. Jak sobie poradzą?
Opowieść o nastoletnich bohaterach, którzy nie mają życia usłanego różami ale znajdują w sobie siłę, by walczyć o lepsze jutro. Znajdują tę iskierkę nadziei.
Książkę czytało mi się dobrze, choć zabrakło mi tego czegoś, nie wiem... więzi z postaciami, może większych emocji. 😏
„Czasami nie wiadomo, kiedy widzimy się z kimś po raz ostatni. Czasami jednak coś w środku uparcie do nas krzyczy, że więcej już się z kimś nie zobaczymy. I choć wypieramy to całym sercem, to i tak świadomość niewykorzystanych szans wygrywa. Zawsze jest się z kimś za krótko, za mało, za słabo. Zawsze czas jest niewystarczający...”
Komentarze
Prześlij komentarz